głównao reikimistrzynikursyzabiegtekstyfilmykontakt



Dar uzdrawiania

Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo.
(Biblia Tysiąclecia, Łk 6,44)


O posłudze uzdrawiania z KRYSTYNĄ WŁODARCZYK-KRÓLICKĄ, mistrzynią i nauczycielką reiki, absolwentką podyplomowego Studium Biblijnego przy Papieskim Fakultecie Teologicznym we Wrocławiu, rozmawia Jolanta Podsiadła.

Czy każdy może uzdrawiać?
– Teoretycznie każdy ma szansę, ale w praktyce tylko ten, kto ma otwarte serce na drugiego człowieka. W teologii chrześcijańskiej zdolność uzdrawiania traktowana jest jako jeden z darów Ducha Świętego. W Liście do Koryntian św. Pawła (Nowy Testament) czytamy: ...Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego dobra. Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu, jak chce.
W Kościele katolickim sakramentem, którego przyjęcie pomnaża w ludziach ochrzczonych moc Ducha Świętego, jest bierzmowanie (KKK 1285). A zatem, będąc chrześcijanami, w których działa Duch Święty, możemy zostać ubogaceni jego darami. Posiadać na przykład dar uzdrawiania pochodzący od Boga. Warto podkreślić, że nikt inny nie musi być o tym powiadomiony, bo Duch Święty działa, „jak chce”.

A jeśli ktoś nie jest chrześcijaninem?
– W Asyżu, w czasie Dnia Modlitw o Pokój w 1986 roku, Jan Paweł II powiedział: Każda autentyczna modlitwa jest poruszona działaniem Ducha Świętego, który w tajemniczy sposób jest obecny w sercu każdego człowieka. Z lektury Nowego Testamentu wynika, że Jezus nie pozwalał swoim uczniom przeszkadzać tym, którzy czynili dobro, a nie byli Jego uczniami. Pisze o tym w swojej Ewangelii św. Marek: Wtedy Jan rzekł do Niego: „Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami”. Lecz Jezus odrzekł: „Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz śle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami (Mk 9,38-41). Zgodnie ze słowami Jezusa, powinniśmy więc szanować tych wszystkich, którzy czyniąc dobro, idą inną drogą.

Czy tak jak dar uzdrawiania również choroby pochodzą od Boga?
– To dość powszechne przekonanie wynika z lektury Starego Testamentu. Teologia starotestamentowa głosiła, że Bóg zsyła na ludzi ból i cierpienia, aby ich doświadczyć, ukarać, nauczyć pokory lub też przekonać się – jak w historii Hioba, który został pozbawiony rodziny i majątku oraz dotknięty trądem – czy również w cierpieniu człowiek pozostanie Mu wierny. Miriam, siostrę Mojżesza, Bóg pokarał trądem za niewierność, ale po wstawiennictwie brata – Wtedy Mojżesz błagał głośno Pana: „O Boże spraw, by znowu stała się zdrowa” (Lb 12,13) – Miriam odzyskała zdrowie. Ale to starotestamentowy sposób myślenia, zanegowany przez Jezusa, który został ukrzyżowany za głoszenie Dobrej Nowiny, że Bóg jest Miłością. Swoim życiem i działalnością udowodnił, że cierpienie nie pochodzi od Boga. Wystarczy przeczytać Ewangelię według św. Łukasza, w której znajdujemy jedenaście opisów uzdrowień dokonanych przez Jezusa (np. „Córka Jaira”, „Uzdrowienie epileptyka”, „Uzdrowienie opętanego” itd.), aby przekonać się, że zdrowie ciała, ducha i duszy jest ostateczną wolą Boga. Od Boga pochodzi więc uzdrowienie. W przypadku niewidomego od urodzenia, o którym czytamy w Ewangelii według św. Jana, Jezus wyjaśnia to uczniom, którzy pytają: Rabbi, kto zgrzeszył, że urodził się niewidomy – on czy jego rodzice? Jezus odpowiedział: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9,2-3). A uzdrawiając go, powiedział: Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał... (J 9,4).

Czy w Nowym Testamencie znajdziemy przypadek, że Jezus odmówił uzdrowienia komuś, kto Go o to prosił?
– Nie ma takiego przypadku. Najczęściej reagował na prośby, jak w przypadku niewidomego, który żebrał przy drodze do Jerycha. Gdy dowiedział się, że przechodzi nią Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: Jezusie, synu Dawida, ulituj się nade mną (Łk 18,35), a On spełnił jego prośbę. Ale działał również spontanicznie, widząc ból i cierpienie. Jak wówczas, gdy wskrzesił młodzieńca z Nain: Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz! ”. Potem przystąpił, dotknął mar – a ci, którzy je nieśli, stanęli – i rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!”. Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce (Łk 7,12-15). Tak samo zareagował na widok wspomnianego już niewidomego od urodzenia z Ewangelii Jana. Tym uzdrowieniem naraził się faryzeuszom, dostarczając im argumentów przeciwko sobie, bo dokonał tego w szabat, czyli niezgodnie z prawem, które zakazywało wszelkiej pracy w dzień świąteczny. Niektórzy spośród nich rzekli: Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu (J 9,16). Jednak dla Jezusa dobro spotkanego niewidomego było ważniejsze od ustalonych i uświęconych tradycją zasad.

Stawiając na dobro niewidomego, Jezus postąpił zgodnie z własnym sumieniem. Czy w nauce Kościoła katolickiego sumienie człowieka stoi ponad innymi wymogami?
– Odpowiadając na to pytanie, można zacytować słowa z komentarza Josepha Ratzingera, cenionego teologa, do dokumentów Soboru Watykańskiego II: Papież jest wyrazem stanowiska obowiązującej władzy kościelnej. Ponad tym organem stoi ludzkie sumienie, które musi być postrzegane przed wszystkim innym, nawet – jeśli to konieczne – przed wymogami władzy kościelnej. Sumienie człowieka konfrontuje każdego z najwyższym i ostatecznym sądem, który jest ponad roszczenia wszelkich zewnętrznych grup społecznych, nawet sądem oficjalnego Kościoła (Joseph Ratzinger w komentarzu na temat dokumentów Vaticanum II, Herder&Herder, 1967).

Czy dar otrzymany od Boga można odrzucić?
– Na mocy sakramentu bierzmowania przyjmujemy zaproszenie do czynienia tych samych dzieł, jakie czynił kiedyś Jezus – według darów otrzymanych przez Ducha Świętego. Lektura Nowego Testamentu nasuwa myśl, że człowiek, który rozpozna u siebie jakiś szczególny dar, a zaniecha go, może popełnić grzech przeciw Duchowi Świętemu (Mt 12,31-33) lub grzech zmarnowania talentu (Mt 25,14-30). Jeśli czujemy się uczniami Jezusa, powinniśmy przynajmniej chcieć Go naśladować. Od swoich uczniów oczekiwał On, że będą głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych (Łk 9,1-6; Mk 6,7-13; Łk 10,1-12).

Od czasów Jezusa uzdrawiali i czynią to dalej po swojej śmierci prawie wszyscy święci Kościoła katolickiego.
– Stąd też praktykowany jest powszechnie zwyczaj modlitw do świętych z prośbą o uzdrowienie. Wiadomo jednak, że to nie ci święci uzdrawiają, ale działający poprzez nich Duch Święty. Oni są dobrymi, czystymi przekaźnikami uzdrawiającej boskiej energii. Trze ba przy tym pamiętać, że w czasie swojego życia nie byli oni świętymi. Czytając Żywoty świętych, można zauważyć, że podczas ziemskiej wędrówki byli zwykłymi ludźmi i popełniali wiele błędów. W ich ży ciu zaistniał moment nawrócenia, a ich serca stały się wrażliwe na cierpienie drugiego człowieka i pełne współczucia. Jak w przypadku św. Jana Bożego, założyciela zakonu bonifratrów. Był on pasterzem bydła, walczył w szeregach Hiszpanii przeciwko Francji, a potem w obronie Wiednia przed muzułmanami. Radykalnie zmienił swe życie pod wpływem kazania św. Jana z Ávili. Żal za grzechy wyrażał w sposób tak żywiołowy, że uznano, iż postradał zmysły i umieszczono go w szpitalu dla chorych psychicznie. Gdy go opuścił, otworzył przytułek miłosierdzia dla sierot, ludzi bezdomnych, starych, kalekich. Przekonał lekarzy, by odwiedzali ich za darmo, a kapłanów prosił, by nieśli im pociechę duchową. Takie były początki zakonu szpitalnego dobrych braci, a św. Jan, służąc innym, zmarł wyczerpany pracą i chorobą. Matka Teresa z Kalkuty mawiała: Umieć myśleć o innych to początek wielkiej świętości. I dalej: Jeśli nauczysz się myśleć o innych, staniesz się coraz bardziej i bardziej podobny Chrystusowi. Jego serce ciche i łagodne przepełnione było myślą o potrzebach ludzi (Kathryn Spink, W ciszy serca. Medytacje i modlitwy Matki Teresy, VERBUM, 1988) i według tej zasady postępowała.
Jeśli staniemy się wrażliwi na potrzeby innych, jeśli będziemy im służyli z radością i miłością, to może Duch Święty zechce przez nas działać? Ale to są tylko moje przemyślenia, proszę nie traktować ich jako prawdy teologicznej. To, że ukończyłam Studium Biblijne, nie czyni ze mnie znawcy tematów biblijnych i spraw teologicznych.

Ale od 25 lat służy Pani innym, prowadząc Klub Reiki, do którego może przyjść każdy potrzebujący i bezpłatnie skorzystać z pomocy.
– Od roku jestem mistrzem i nauczycielem reiki – jednej z metod naturalnego przywracania harmonii i zdrowia. Moją mistrzynią była nieżyjąca już siostra zakonna Mariusza Bugaj. Wiedzę na temat tej starej metody uzdrawiania sprzed 2500 lat przetransformowała na grunt wiary chrześcijańskiej. Siostra Mariusza uczyła, że Bóg kocha swoje dzieci, a jednym z darów Jego miłości jest reiki. Oczywiście reiki właściwie praktykowana, to znaczy z „czystymi rękami i czystym sercem”. Siostra Mariusza podkreślała rolę modlitwy w procesie uzdrawiania. Modlitwy zgodnej z naszą wiarą, aby można było modlić się całym sercem. Od 25 lat praktykuję tę metodę. Z wypowiedzi moich uczniów i osób przychodzących regularnie do klubu wiem, że jestem ich pośrednikiem na drodze do zdrowia, pogody ducha, wewnętrznego spokoju, a także, co również dla mnie było wielkim zaskoczeniem – do głębokiej wiary.
Myślę, że każda osoba zajmująca się terapią naturalną powinna sama, w zgodzie ze swoim sumieniem, odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy moje działanie przynosi dobre owoce? Jeśli pod wpływem działania terapeuty ktoś lepiej się czuje, a przynajmniej odzyskuje nadzieję na wyzdrowienie, która to nadzieja – jak dowodzą najnowsze badania psychoneuroimmunologii – sama w sobie może zdziałać cuda, to znaczy, że działanie to daje dobry owoc. A więc i drzewo jest dobre, bo, odwołując się do Ewangelii: Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo... (Łk 6,44). I jeszcze jedna myśl przychodzi mi do głowy. Koncentrujemy się zwykle na uzdrowieniach fizycznych, a przecież bardziej znaczące są dla nas te na poziomie wewnętrznym – uzdrowienie od nienawiści, zawiści, złości, złorzeczenia czy radości z czyjegoś nieszczęścia.

Dziękuję za rozmowę.
Jolanta Podsiadła